niedziela, 12 września 2010

Kura to ważna figura



































































Niedzielne kurobranie. A kurki obrodziły w liczbie 156 sztuk. Był to wesoły performance do tego stopnia, że pewna osoba (mam na myśli Monikę) wcieliła się w kurę, przybierając jej przedziwne pozycje. Ale nie obyło się od dziecięcych łez, które lały się strumieniem. I one wygrały, szczere łzy dziecka. Chłopiec dostał upragnioną czerwoną kurkę, a łzy na buzi powoli obeschły. Niestety, nie było mi dane dostać kury. Najwyraźniej "moją" kurę otrzymała jedna z babć lub któryś dziadków, zgromadzonych na Pl. Biegańskiego. Zapewne nie rozumieli intencji całej tej zabawy, ale wiedzieli jedno - dawali kury za darmo. Nie szkodzi, że były one z gisu, ale były za darmo ... Dwa magiczne słowa - za darmo, potrafią wiele zmienić w świadomości niektórych ludzi. Kupując gdzieś tam telewizor, otrzymamy całkowicie "za darmo" gustowny długopis z plastyku, albo lodówkę wypełnioną puszkami "Coca-Coli". I to "za darmo". Ile to radości. Szkoda tylko, że nie będzie już kur. Ale co tam, pozostaje mi tylko wznieść hasło do wszystkich mających "swoje" kury: kurobiorcy wszystkich stanów łączcie się.

2 komentarze:

pjolo pisze...

A gdzie Monika stojaca na glowie?!

Grzegorz pisze...

Bardzo ciekawy reportaż, choć nie wiem jakie znaczenie ma ten zlot kur.
Pogoda chyba troszkę nie dopisała bo mało nieba.Najbardziej podoba mi się drugie od dołu, widać że nawet czerwona kura nie wszystkim się podoba :) Pozdrawiam!
Sabvelso