środa, 14 grudnia 2011

Lena


Chciałem przedstawić Wam moją kotkę Lenę. Imię wskazuje, że to kocia arystokratka. I w zasadzie tak jest. Lena ma maniery arystokratyczne i wcale ich nie ukrywa. No cóż ...

sobota, 3 grudnia 2011

Możdżer








Ośrodkowi Promocji Kultury "Gaude Mater" stuknęło 20 lat. Czyli jednym słowem, jest już nad wyraz pełnoletni. Moje gratulacje. Wśród licznych listów gratulacyjnych, wystąpił On, artysta na miarę XXI w. - Leszek Możdżer, wirtuoz fortepianu. Że też tak można grać? "Dziecko Rosemary" Krzysztofa Komedy, zagrane przez Możdżera to istny majstersztyk. No ... brak mi słów aby wyrazić swój podziw. I niech tak zostanie. Z tego koncertu kilka zdjęć.

niedziela, 27 listopada 2011

SBB - sentymentalna podróż w przeszłośc














Wczorajszy koncert zespołu SBB, mojej legendy, mogę porównać tylko do tych które widziałem i słyszałem pod koniec lat 70 i z początku lat 80 ub w. Ten koncert był moją wielką sentymentalną podróżą w tamte lata (miałem wtedy kilkanaście lat:-)) ). W rozmowie z A. Apostolisem po koncercie, powiedziałem do niego: słuchałem Was mając 16 lat i to było piękne, tak samo piękne jak dzisiaj, jakbym się wrócił w tamte lata. A. Apostolis spojrzał na mnie i powiedział ze szczerym uśmiechem: dziękuję ci, wszyscy mieliśmy kiedyś po 16 lat. Uściskaliśmy się po tych słowach serdecznie, gdyż poczuliśmy obaj tą więź łączącą artystę muzyka z jego odbiorcą. Józef Skrzek, skromny nad wyraz muzyk, urzekał nas wczoraj tą samą muzyką co kiedyś, ale jakby dojrzalszą i bardziej wysublimowana. W zastępstwie perkusisty SBB Gabora Nemetha, tego samego co bębnił w równie legendarnym zespole jak SBB bo w Lokomotivie GT, wystąpił Ireneusz Głyk. Swoją grą solową porwał wszystkich. Byłem pod wielkim wrażeniem jego gry. Pamiętam koncerty SBB: 2 z Częstochowy i po 1 w Katowicach i Zabrzu. Były one dla mnie wielkim świętem muzycznym i intelektualnym. Na bilety wydawałem wówczas wszystkie moje oszczędności ale nie żałowałem tego. Z tamtych czasów mam również sporą dyskografię SBB na płytach winylowych. To były czasy komuny, a kilku dwudziestoparoletnich chłopaków ze Śląska grało tak, jak grał Pink Floyd, Yes czy Led Zeppelin. Jednak nawet w tamtych czasach można było. Dziękuję Wam SBB za ten koncert i możliwość przeniesienia sie w czasie. Oczywiście płyty mam podpisane i te winylowe i CD. Dzieki.

Noc na Łysej Górze



... W nocnej poświacie księżyca, mocny i przejmujący wiatr targa gałęziami drzew. Przesuwające się szybko chmury na niebie, raz po raz zasłaniają i odsłaniają księżyc, potęgując tylko wrażenie grozy. W tej poświacie, pochylone, z rozwianym odzieniem zbliżają się do płonącego ogniska dziwne postaci. Wśród snopu iskier ze strzelających palących się polan, z miotłami w rękach tańczą swój dziwny i przerażający taniec czarownice. Raz po raz słychać ich złowieszczy śmiech ...

Nie ma obawy, to tylko moja fantazja, gdyż tak właśnie wyobrażałem sobie czarownice z "Nocy na Łysej Górze" Modesta Mussorgskiego. Tym utworem w piątkowy wieczór 25 listopada, powitała swoich melomanów Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Częstochowskiej. Posłuchajcie sami i tak jak ja, dajcie się ponieść fantazji z obcowania z czarownicami, takimi zaklętymi w dźwiękach:
http://www.youtube.com/watch?v=iCEDfZgDPS8

piątek, 11 listopada 2011

Marszałek



11.11.2011 - Święto Niepodległości

... na gałęzi siedzi ptak ...


Podczas dzisiejszego spaceru natknąłem się na tego siedzącego ptaka na gałęzi. Siedział sobie dumnie i bez ruchu. Stałem i patrzyłem chwilę na niego i przypomniał mi się fragment książki Antoine'a de Saint Exupery'ego "Twierdza" (Citadelle). Jest to bardzo piękny fragment:
"...Panie, mówiłem, tam na gałęzi drzewa siedzi kruk. Rozumiem, że Twój majestat nie może się zniżać do mówiącego. Lecz ja potrzebuję znaku. Gdy skończę moją modlitwę, spraw, aby ten kruk odleciał. To będzie jakby skinienie w moją stronę na znak, że nie jestem zupełnie sam na świecie ... I patrzyłem na ptaka. Ale on siedział nieruchomo na gałęzi. Wtedy znowu zwróciłem się do kamienia. Panie, mówiłem, masz słuszność. Twój majestat nie może się zniżać do moich żądań. Gdyby kruk odleciał, byłbym jeszcze smutniejszy. Bo taki znak byłby znakiem danym mi przez kogoś równego - a więc znowu przeze mnie samego, znowu byłby odbiciem moich pragnień. I ciągle tkwiłbym w swojej samotności. I oddawszy cześć wróciłem.
Lecz wtedy właśnie moja rozpacz ustąpiła miejsca nieoczekiwanej radości..."

Jakub w listopadowy dzień


Jedno z moich zdjęć z dzisiejszego spaceru.